wtorek, 10 grudnia 2013

Dieta

Nie ma co czekać do poniedziałku. Dziś zaczynam dietę 2000 kcal. Ktoś się uśmiechnie, ale mi dieta, a dla mnie to faktycznie jest dieta.
Czas założony 2 tygodnie (czyli do Wigilii)

Ważyć i mierzyć  będę się wieczorem więc na razie nie podam liczb ale za to podam wam meny na dziś

6:15 4 tafelki czekolady - 128 kcal
9:30 musli owsiane - 96,5 kcal
       morele - 84 kcal
       śliwki - 57 kcal
       1/2 jogurtu 315 kcal

12:30  musli owsiane - 96,5 kcal
       morele - 84 kcal
       śliwki - 57 kcal
       1/2 jogurtu 315 kcal

15:30 - bułka z ziarnami 161 kcal
18:30 ziemniaki  - 260 kcal
          marchewka/jablko - 66 kcal
          2 paluszki rybne 149 kcal

W sumie 1883 kcal na dzień wiec mam jeszcze 117 kcal zapasu

oczywiście do tego woda,Woda , WODA

Jeśli chodzi o ruch to nic nie napisze bo mam bardzo dużo spraw do załatwienia wiec nie wiem jak będę się czuła wieczorem, relacje zdam jutro. Pozdrawiam





poniedziałek, 9 grudnia 2013

Postanowienie adwentowe

tak dziś trochę z innej beczki. Dziś jak w tytule o moim postanowieniu adwentowym. Pewnie myślicie ze napisze iż jest to niejedzenie słodyczy lub treningi, nie nic z tego.

Moim a raczej naszym postanowieniem adwentowym jest wstrzymanie się od picia alkoholu. Niby proste a jednak nie w grudniu. Tak się składa że właśnie w grudniu mamy nawal imprez i wszystkie (no prawie poza urodzinami jednego dwuletniego przystojniaczka) zakrapiane, albo lepiej zalewane.

W tym roku postanowiliśmy się wyłamać, miną drugi weekend a my na razie trzymamy się postanowienia.

A z czego wy rezygnujecie w adwencie

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Wracam z mocnym postanowieniem

Tak tak to ja córka marnotrawna, pewnie wszyscy już o mnie zapomnieli, ale jestem nie zniknęłam zupełnie.

Mój plan na adwent, ) alkoholu , bieganie , ćwiczenia i dieta.
Jak na razie zjadłam dwa posiłki  i mam za sobą 730 kcal (tak tak zamierzam wrócić do liczenia), na dziś mam jeszcze zaplanowany gulasz z szynki z ziemniaczkami i surówką oraz spacer.
No niestety spacer z psem bo zaczynam praktycznie od zera i kondycja fatalna. Zamierzam przeprosić się też z Ewą, mam nadzieję ze mi wybaczy tak długą nieobecność.

środa, 2 października 2013

Niedźwiedź

Tak tak moi kochani czuję się dosłownie jak niedźwiedź o tej porze roku, nic mi się nie chce, najchętniej poszłabym spać, no dokładnie jak niedźwiedź.  Co się ze mną dzieje. Zero aktywności, nie chce mi się ruszać. Z przyjemnością zasiadłabym przed telewizorem w bamboszkach z kubkiem kakao. Co robić potrzebuję motywacji. Ratujcie.

wtorek, 17 września 2013

Rywalizacja

Przeglądając różne blogi natrafiłam na rywalizacje  Polska na przeciw Warszawie - Warszawa na przeciw Polsce. Zachęcam biegających do zapisania się.
https://www.facebook.com/events/723524177673429/?ref=22

środa, 4 września 2013

Cel 10 kg do grudnia

Mój cel minimum to 10 kg mniej do grudnia. Do końca roku zostały trzy miesiące więc chyba to nie jest za duże tempo zwłaszcza z moją wagą.

90 kg to jednak sporo tłuszczyku a jak wiadomo grubszy szybciej chudnie.

Ktoś kto często tu zagląda może zapytać jak to 90 kg cały czas. No niestety, udało mi się już spaść 5 kg ale przez brak dyscypliny wróciłam znów do magicznej dziewiątki :(

Teraz jednak mam trochę lepszą kondycję, mam wrażenie że pod tym wałem tłuszczu który noszę na brzuchu i plecach tworzą się zalążki mięśni.

Mam nadzieję że dam radę

czwartek, 29 sierpnia 2013

Ćwiczenia w chłodne dni

Jak widać za oknem lato mija bezpowrotnie i wygląda na to że wraz z pierwszym dzwonkiem zawita do nas prawdziwa jesień. Pewnie większość z nas życzyłaby sobie Złotej Polskiej Jesieni. Ja na pewno.

Wraz z nastaniem chłodniejszych poranków i  nocy (tylko wtedy mogę ćwiczyć) zaczynam zastanawiać się nad rodzajem ćwiczeń. Do tej pory cześć ćwiczeń zwłaszcza z ciężarkami wykonywałam na dworze. Od kilku dni jednak stwierdzam iż jest za chłodno i zamiast na ćwiczeniach zaczynam skupiać się na temperaturze.

Postanowiłam zatem iż od września wracam do zajęć zumby, na razie raz w tygodniu. Co do zajęć na zewnątrz zostanę jedynie przy bieganiu, zastanawiam się jeszcze nad rowerem.

Nie mam pojęcia co zrobić z ciężarkami, nie ma szans na przyniesienie ich do domu, zwłaszcza dużej sztangi. Hmm może jakieś podpowiedzi?

środa, 28 sierpnia 2013

Ćwiczenia a owulacja

Ten post jest kierowany dla Pań bo Panowie (no chyba poza lekarzami ginekologii) niewiele na ten temat mogą powiedzieć.

Chcę dziś poruszyć temat ćwiczeń podczas owulacji. Temat jak dla mnie dość ciężki ponieważ w te dni trudno mi się w ogóle poruszać nie mówiąc już o ćwiczeniach fizycznych. Jednak od jakiegoś czasu (konkretnie od trzech miesięcy) staram się ruszać również w te dni.

Do tej pory podczas owulacji jedynie biegałam. Wbrew pozorom i moim obawom nie było to takie straszne jak mi się wydawało. Wręcz przeciwnie nie dość ze ból zmniejszał się to również zauważyłam iż podczas okresu krwawienie nie jest aż tak obfite jak zwykle.

Jednak tym razem nie mogę biegać ponieważ nie robiłam tego ostatnio regularnie i powrócił ból mięśni piszczelowych. Wczoraj z ogromnym bólem przebiegłam ledwo 3,5 km.

I tu pytanie do was co ćwiczycie podczas owulacji.
Nie chcę przestawać ćwiczyć ale wiem że w moim przypadku Ćwiczenia siłowe czy tym bardziej Ewa odpadają. Czekam na wasze propozycje.

środa, 21 sierpnia 2013

Wieczorny bieg

Dziś wieczorem zmotywowana przez M znów wybiegłam. Tym razem z M i naszym psem. Trasa nieco zmodyfikowana ze względu na psa miała być mniej ruchliwa. Niestety z pozoru przyjemna trasa stała się bardzo uciążliwa, ponieważ psy zamknięte na swoich posesjach ujadały niemiłosiernie.

Postanowiliśmy zawrócić, i pobiec bardziej ruchliwą trasą. tutaj nastapiło miłe zaskoczenie, szerokie utwardzone pobocze pozwoliło nam spokojnie biec nawet podczas jazdy samochodów cieżarowych.

Dziś pokonałam 4 km w 30 min ciągłego biegu. No nie jest to imponujący wynik ale pocisnę i postaram się go poprawić.

M ma za sobą pierwsze 2 km ciągłego biegu więc jak na pierwszy raz super.

piątek, 9 sierpnia 2013

Najgoretszy dzień lata

Tak, tak, podobno wczoraj był najgorętszy dzień lata 2013. Nawet nie miałam siły śledzić faktycznej temperatury. Starałam się uciekać do cienia i w chłodne, klimatyzowane miejsca.

W tym momencie rodzi się pytanie, jak tutaj ćwiczyć w takim upale skoro człowiek nie ma siły nawet się poruszać? Znaleźliśmy na to z M sposób. WODA, to jest chyba jedyny sensowny sposób uprawiania sportu w taki upał. Łączymy dwa w jednym. Po pierwsze schładzamy ciało a po drugie cały czas się ruszamy. Po godzinie pływania byłam naprawdę zmęczona, ale jednocześnie czułam się świeżo. To bardzo miłe uczucie. Oczywiście zanim doszłam do domu znów oblał mnie pot, jednak dobre  samopoczucie pozostało. Ciało było schłodzone i nawet upał nie przeszkadzał mi już tak bardzo.

Tak więc dla wszystkich, którzy chcą ćwiczyć mimo upałów i mają  w okolicy baseny lub stawy zdecydowanie wysyłam popływać. Bieganie czy ćwiczenia na słońcu nie tylko mogą być męczące nawet nużące ale wręcz niebezpieczne. 

A jak wy radzicie sobie z upałami?

czwartek, 8 sierpnia 2013

Ćwiczenia siłowe w domu

Fajnie sobie pobiegać, jak ma się odpowiednią wagę jednak jak komuś ciut ciut zbywa tak jak mi ;) wówczas bieganie może być problematyczne ze względu na obciążenia. Co z tym fantem zrobić? Ćwiczyć mięśnie aby te wspomagały nasze stawy.

Tak łatwo powiedzieć tylko jak to zrobić. Ja poszukałam na necie ćwiczeń siłowych. Ułożyłam sobie zestaw który wczoraj wypróbowałam. Ćwiczenia te będę wykonywała raz w tygodniu. Przez pierwszy miesiąc (cztery tygodnie) będę robić 1 zestaw - 15 powtórzeń,  po tym czasie postaram się zwiększyć ilość do dwóch, następnie trzech zestawów. Obciążenie hantelek 2,25 kg + waga gryfu (myślę że jedna ma ok 3 kg). Co do dużej Hantli na razie ćwiczyłam samym gryfem ale to też do zmiany.

A oto mój zestaw ćwiczeń:


  1. Rozgrzewka
marsz w miejscu , Pajacyki ,Rozgrzewka mięśnie szyi i karku ,obręcz ,biodra ,nogi,  podskoki

Każde ćwiczenie powtórzyć 15 razy
2. Trening właściwy:
  • Mięśnie nóg
    • Wypady z hantelkami
    • przysiady z hantlą
    • przysiady na jednej nodze 
    •  wznosy miednicy w leżeniu tyłem
·         Mięśnie klatki piersiowej
o        pompki
o        buterflay ( z małymi handelkami na stojąco)
o        wyciskanie sztangielek na leżąco
o        rozpiętki
·         Mięśnie pleców
o        podciąganie na drążku,
o        naprzemienne unoszenie nogi i ręki w klęku podpartym
o        martwy ciąg
·         Triceps
o     odwrotne pompki,
o        Francuskie wyciskanie sztangielki
o        Prostowanie sztangielki w opadzie tułowia
 
·         Biceps.
o        Zginanie przedramion ze sztangielkami
o        Unoszenie sztangielek w bok (cała ręka) i w przód 
·      Mięśnie brzucha,
o        Spinanie brzucha
o        brzuszki skośne (noga na kolanie)
o        deska

3. Stretching (rozciąganie).
Poszczególne ćwiczenia powinny trwać ok. 30-60 sekund.

Już po pierwszym dniu doszłam do wniosku ze muszę zmodyfikować mój zestaw. Pewne rzeczy są dla mnie nieosiągalne a niektórych jest zdecydowanie za mało. I tak:


po pierwsze Brakuje mi ćwiczeń na mięśnie brzucha, nóg i pleców. Może macie jakieś propozycje?

po drugie wycinam drążek, nie ma szans żebym się podniosła, przynajmniej jeszcze nie teraz,

po trzecie jak już pisałam muszę znaleźć optymalną wagę dla dużej hantli,

i po czwarte muszę ułożyć jakiś zestaw ćwiczeń rozciągających na koniec, po samo słowo stretching niewiele mi mówi, tutaj musi być jakiś plan.

A wy wykonujecie ćwiczenia siłowe w domu?

wtorek, 6 sierpnia 2013

Polski biegun ciepła

Jak powszechnie wiadomo Tarnów chlubi się opinią najcieplejszego miasta w Polsce nazywając się "Polskim biegunem ciepła"
Wczorajszy dzień zdecydowanie był tego dowodem. Upał, żar z nieba nie wiem jak jeszcze inaczej nazwać to co się wczoraj działo.

Ile było wczoraj stopni? opinie są różne ale ogólnie wszyscy mówią nie wiadomo. Znajoma posiadająca do wczoraj termometr rtęciowy w oknie oznajmiła że właśnie jest na kupnie nowego ponieważ eksplodował z gorąca. Skala na termometrze 52 stopnie. I jak to ćwiczyć w takim gorącu.
Wczoraj postanowiłam postawić na rower jednak ten wcale nie chciał współpracować odmawiając świecenia. No bez światła to można się wybrać ale po mandat.

Wzięłam więc psiaka i pobiegłam moją podstawowa trasą 3km. Była już noc i niewiele widziałam ale przynajmniej było chłodno. 

Biegało mi się bardzo przyjemnie, bez zatrzymywania, bez zadyszki podrzucałam moje 90 kg. tak sobie myślę że nie ma tego złego, niektórzy nakładają na siebie ciężarki żeby zwiększyć wytrzymałość ja ciężarki mam na sobie stale ;).

Chciałam jeszcze się trochę porozciągać i poćwiczyć ale nie dało się ponieważ plaga PLAGA komarów czekała na kolacje w postaci mnie w każdym możliwym miejscu więc szybko uciekałam do domu.
Dziś może uda mi się poćwiczyć siłowo. Muszę tylko kupić kilka brosów i będzie dobrze.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Upał czy niechciej

Tak tak dopadł mnie niechciej, miałam ambitny plan na zeszły tydzień z którego udało mi się zrealizować dwa dni. No to zdecydowanie za mało. niestety moje podsumowania nie wiele mi pomogły bo z moich wczorajszych 30 min biegania zrobiło się 30 min spaceru z psem.
W sumie to zwalam to trochę na upał, na prawdę nie chce mi się biegać w tej duchocie, nie trzeba się wiele ruszać żeby sie z Ciebie lało, nie mówiąc o ćwiczeniach.

Myślałam że wieczorem będzie lepiej jednak chmara komarów skutecznie mi krzyżowała moje plany. Nie mogłam stanąć na chwilkę żeby mnie nie obsiadały całe tabuny czarnych najeźdźców. Poddałam się.
Wróciłam do domu wzięłam chłodna kąpiel (ukojenie dla moich poparzonych łydek) i poszłam spać. Niestety w mocy mój synek miał biegunkę i strasznie płakał, więc o porannym bieganiu nie było mowy. Dzięki Bogu mój mąż wyjeżdża do pracy o tej samej godzinie co ja i mnie obudził bo zaspałabym jak nic a od dziś zastępuję szefa w pracy. Oj nie byłoby za wesoło..

No nic liczę ze dziś wypuszczą nas wcześniej z pracy i poćwiczę coś z psiakiem. 19 kolejna wystawa :)

piątek, 2 sierpnia 2013

Piątkowe oszczędzanie

Pewnie myślicie cóż ona tak dzisiaj oszczędza. otóż nie tylko dzisiaj ale przez cały sierpień.
O co chodzi? o akcję sierpniowe oszczędzanie  ( u mnie piątkowe bo od piątku i po pięć zł)
Więcej informacji na blogu http://thsummerbody.blogspot.com/

Ja osobiście moje piąteczki przeznaczę na strój do biegania. Oczywiście nie będzie tak łatwo, kupię go tylko pod warunkiem sukcesu w odchudzaniu. jeszcze nie wiem jaki cel muszę osiągnąć ale dziś to na pewno doprecyzuję. Na razie trzy piąteczki do kieszoneczki bo akurat dziś wszyscy wydają mi piątkami.

Boże dobrze ze ze stówy mi po pięć złotych nie wydała (no kiedyś już mi się tak zdarzyło) bo musiałabym sie słono tłumaczyć z tego przed M.

Co do wczorajszej Ewy niestety nie udało mi się jej wykonać, byłam tak zalatana że wieczorem a raczej nocą bo wtedy wróciłam do domu po prostu padłam na twarz.
Pozdrawiam

czwartek, 1 sierpnia 2013

na szybko

Kochani ja nadal bez neta, wskakuje gdzie się da żeby choć przez chwilkę popatrzeć co u was słychać.

U mnie pokótce:

We wtorek miałam urodziny wiec pozwoliłam sobie na wszystkie grzech, alkohol w różnych postaciach, ciasto jedzenie tostów z serem w nocy. Jednym słowem Dzień fit ;)

Wczoraj zwlekłam się ledwo z łóżka więc nie było mowy o porannej gimnastyce ale wieczorkiem zafundowałam sobie 10 km przejażdżkę rowerem. Ale co to był za rower, no masakra myślałam że w pewnym momencie zejdę i będę szla na piechotę, chodził niesamowicie ciężko.  Po treningu jak na endomondo zobaczyłam spalone 200 kcal, zaśmiałam się wycierając pot z czoła.

Dziś planuję spotkanie z ewą, a co już chwilę się z nią nie widziałam a w piątek trening siłowy, sama go ułożyłam wiec mam nadzieję że sobie krzywdy nie zrobię.

Pozdrawiam wszystkich cieplutko

środa, 24 lipca 2013

Bez netu

Kochani bardzo za wami tęsknie, przez brak internetu niestety nie mogę tutaj często zaglądać ale nie poddaję się może w weekend uda mi się już wszystko uruchomić.

czwartek, 18 lipca 2013

5000

To niesamowite że 5000 razy ktoś chciał do mnie zajrzeć i zobaczyć jak idzie mi walka o lepszą mnie. Dziękuję wam kochani za obecność za wsparcie za to że ze mną jesteście.

środa, 17 lipca 2013

Kolejny rekord 6 km

Dziś rano godz 6.30 postanowiłam znów pobiegać. Tym razem pożyczyłam telefon od córki i ze słuchawkami na uszach (w tle eska) z gazem pieprzowym na psy i smartphonem z endomondo wyruszyłam w trasę.

Dziś trochę ją zmodyfikowałam. Jak zwykle biegłam w jedna stronę 20 min a później powrót. Dziś ku mojemu zadowoleniu w 20 minut pokonałam trzy km co z drogą powrotną dało 6 km.

Super, rozpiera mnie duma.

Niektórzy biegacze na forach i stronach o bieganiu piszą że jak ktoś biega w słuchawkach nie czuje że biega lub zagłusza samego siebie. Ja zaczynałam bez, biegało mi się całkiem przyjemnie, jednak po dzisiejszym biegu z radiem stwierdzam że o wiele przyjemniej biega mi się z muzyką w tle. Co prawda muszę się co jakiś czas oglądać czy nie biegnie za mną jakiś pies ale muzyka sama mnie niesie. Jest to bardzo przyjemne i następnym razem na pewno bieg powtórzę ze słuchawkami na uszach. Musze tylko wymyślić jakiś sposób na smartphona żeby nie nieść go w ręce. Kieszeń się nie sprawdza bo ciągle mnie łączy ze znajomymi córci. A telefon od koleżanki o 6 rano w wakacje chyba nie jest mile widziany, zwłaszcza jeśli to pomyłka. 

Jutro mam zamiar znów powalczyć z Ewą a dziś może jeszcze przejadę się wieczorem na rowerze bo endomondo nie zaliczyło mi biegu do pomocy mierzonej kilometrami.


wtorek, 16 lipca 2013

Ewo wracam

Moją przygodę z odchudzaniem a co za tym idzie blogiem zaczęłam od płyty Ewy Chodakowskiej trening z gwiazdami. Później zaczęłam trochę chodzić, trochę jeździć na rowerze a przede wszystkim biegać.  Jednak co jakiś czas starałam się wrócić do Ewy próbując zmierzyć się ze skalpelem.

Niestety ciężko mi to szło, maksymalnie 20 min skalpela rozkładało mnie na łopatki. Dziś chcąc dać odpocząć moim nogom od biegu postanowiłam znów spotkać się z Ewą tym razem postawiłam na Killera. Bałam się, że rzucam się na za głęboką wodę jednak okazało się że udało mi się dotrwać do końca płyty.

Niesamowite, jestem z siebie dumna, mokra ale szczęśliwa.

niedziela, 14 lipca 2013

Kolejny cel osiągnięty


Satysfakcja z pokonywania kolejnych celów jest niedoopisania. Zmęczona z bolącymi łydkami ale szczęśliwa od razu się z wami dziele swoim sukcesem. Przebiegłam dziś pięć km. :) :) :)
Kolejny sukces na moim koncie jak tak dalej pójdzie kto wie może mi się uda pobiec w październiku w zawodach na 10 km. 
Ale to takie odległe marzenia, jeszcze nawet nie plany bo daleko mi do przebiegnięcia dziesiątki.
Jutro raczej odpoczynek bo moje nogi dziś mocno protestowały, zobaczymy. Na razie wracam na endomondo delektować się swoim sukcesem.
I jeszcze podsumowanie:
  • Dystans 5.48 km
  • Czas trwania 39m:33s
  • Średnia prękość 7:13 min/km
  • Max prędkość 7:10 min/km
  • Kalorie 503 kcal
  • Min wysokość 205 m
  • Max wysokość 233 m
  • Łącznie w górę 10 m
  • Łącznie w dół 0 m
  • Pogoda Przeważnie słonecznie

30 min biegu złamane

Biegacze wiedzą że pierwszym celem który początkujący biegacze starają się osiągnąć jest złamanie granicy 30 minut biegu. Na początku nie wiedziałam o tym jednak im więcej dowiadywałam się o bieganiu natrafiłam kilka razy na wyzwanie 30 minut,  jest na stronie o bieganiu nawet trening który ma zaczynających przygotować do ciągłego biegu przez 30 min.





Wczoraj wybiegłam aby sprawdzić mój nowy zegarek oraz endomondo.  Obrałam nową trasę włączyłam komórkę i do przodu. Po powrocie okazało się ze biegłam 38m:06s. Szczególnie się do tego nie przygotowywałam ale mimo to udało się. 
Następne wyzwanie 5 km. Trzymajcie kciuki.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Moja pierwsza trasa do biegania - zdjęcia

Oj żeby mi się tak chciało jak mi się nie chciało. Przez ostatni weekend totalnie się rozleniwiłam. Jednak jak zawsze w poniedziałek biorę się do roboty. Wczoraj miałam  w planie wieczorny bieg, niestety sprawy rodzinne pokrzyżowały mi plany.

Aby zrekompensować wczorajszy zastój postanowiłam pobiegać dziś rano. Oj łatwo postanowić trudniej zrobić. Najpierw walka ze samą sobą o to czy w ogóle wstać. Zwaliłam się z łóżka i doczołgałam się do łazienki gdzie wsunęłam na siebie dres i jeszcze śpiąc wyszłam na zewnątrz. Tam przywitał mnie rześki poranek.

Postanowiłam dziś wolniej rozbiegać się po przerwie. Złapałam wiec aparat i pobiegłam, moją pierwszą trasą do biegania.

Na drodze rześka mgła sprawiła ze zaczęłam pomału się budzić. Poranek był piękny.






Zbiegając z wału zauważyłam że będąc niżej (o dziwo bliżej rzeki) mgła zniknęła i ukazał mi się piękny wschód słońca. Temperatura idealna do biegania, poczłapałam więc chętnie do przodu.










I z powrotem, widoki super.









A po treningu jeszcze małe rozciąganie i chłodny prysznic. 



Cudowny początek dnia, polecam.

piątek, 5 lipca 2013

Shape

W czerwcu moją uwagę zwróciły czasopisma związane z aktywnością fizyczną, kupiłam chyba wszystko co było możliwe do kupienia. Po lekturze stwierdziłam ze szkoda moich pieniędzy na głupoty.  W każdej to samo. Postanowiłam więc omijać miejsca z prasą fit. W lipcu jak wiecie do miesięcznika Shape dołączona była płytka Ewy. Oczywiście nie mogłam jej nie nabyć. Nie można kupić płytki bez miesięcznika więc siłą rzeczy stałam się posiadaczką lipcowego numeru.


Już sama okładka rzuciła mnie na kolana. Błagam Britney Spears - to jakaś masakra.  Otwierając miesięcznik i wczytując się w treść tylko utwierdzałam się w fakcie że nigdy więcej. Jednak mniej więcej od połowy gazeta jakby nie ta. Fajne tematy, fajne ćwiczenia. No może nie jakieś powalające ale interesujące.

Odpakowując gazetę z folii niechcący roztargałam ją po tekturce usztywniającej mniej więcej w połowie dzieląc ją na dwie części. Na prawdę z czystym sercem pierwszą mogłabym wywalić od razu do kosza i zostawić sobie drugą.

Pierwszym artykułem który przykuł moją uwagę był tekst pt Maratończycy. Przeczytałam "jednym tchem".




Najbardziej zaskoczyła mnie opowieść bohaterki, która biega w maratonach z wagą 90 kg , czyli moją wagą. To niewiarygodne, że taki słoń jak ja mógłby zrobić coś tak wspaniałego. Przecież wiem jak się czuję po 4 km a tutaj biegnie się 10 razy tyle.





Kolejny trafiony dla mnie tekst to "biust się nosi". Co prawda wszystko to wiem, ale jest pewnie masa dziewczyn, które nie mają pojęcia o tym jak ważny jest stanik nie tylko podczas uprawiania sportu i jak go dobrać.




Rozśmieszył mnie stanik Triumpha na duży biust a rozmiarówka do D , no śmiech na sali. Buuu hahahaha. Widać że redaktor zna się na rzeczy hahahaha. Osobiście NIE POLECAM staników tej firmy. Marka dla marki a nie dla jakości.


Odpowiedni do dużych piersi jest stanik Panche, taki posiadam i podpisuje się pod nim dwoma rękami.



Znalazły się tu  również ćwiczenia na biust, szkoda że na piłce.




I ważny temat wody




Zainteresowały mnie również ćwiczenia na plaży, bardzo fajne, mój kręgosłup się z nich ucieszy.



Napiszcie co sądzicie o ostatnim numerze. Domyślam się że przez płytę spora grupa osób go ma.

czwartek, 4 lipca 2013

11,71 km za mną

Tak właśnie wczoraj pokonałam 11,71 km. Nie nie myślcie ze biegając, przebyłam je na rowerze ;)

Wczoraj w ramach odpoczynku po wtorkowym biegu postanowiłam sprawdzić nowy wymyślony przeze nie szlak do biegania. Wsiadłam na rower i w drogę a raczej ścieżkę, ponieważ szlak ten w 95 % wiedzie po drogach polnych. Wcześniej mniej więcej wytyczyłam go w Endomondo, miał mieć ok 5 km czyli mój kolejny cel w biegu.

Jechało się przyjemnie droga fajna do momentu kiedy moja droga skończyła się w pszenicy, zawróciła i pojechałam inną, ogólnie fajnie się jechało, żaby i inne odgłosy dodawały mi sił w nogach i sprawiały niesamowitą radość.  Jadąc tak dojechałam do miejscowości oddalonej od mojego domu o ok 5 km ( a gdzie powrót?).

Nie zniechęcałam się jednak, postanowiłam wytyczyć ścieżkę powrotną, przejechałam asfaltem ok 3 km i wjechałam znów w drogę polną, która wg mnie miała doprowadzić mnie do domu. Oczywiście tylko mi się tak wydawało, jadąc nią w pewnym monecie zorientowałam się ze jadę wzdłuż drogi asfaltowej którą przed chwilą przejechałam w kierunku zupełnie przeciwnym do zamierzonego.

Zawróciłam i tak próbowałam jeszcze dwa razy, za pierwszym wjechałam w trawy które były prawie tak wysokie jak ja, za drugim dojechałam do ogródka warzywnego (notabene można by się nieźle zaopatrzyć na obiad :)).

Zapadał zmrok a ja gdzieś w polach daleko od domu, zrezygnowałam i wróciłam do drogi asfaltowej którą (cały czas pod górkę) dojechałam do domu. Byłam padnięta aż chciało mi się wymiotować ale nie powiem żebym była zła. No chyba jedynie o to że miałam odpoczywać a moje uda biedne aż się trzęsły a dupsko odpadało.

Zastanawiam sie nad dzisiejszym treningiem ale chyba pozostanę przy ćwiczeniach w domu.

wtorek, 2 lipca 2013

Buty do biegania - Lidl

Wczoraj dostałam gazetkę z Lidla w której zobaczyłam bardzo fajne buty do biegania. Szkoda że za późno bo zostałoby mi w kieszeni 150 zł :(, oczywiście pod warunkiem że buciki pasowałyby na moją nogę. Jednak dla tych którzy jeszcze szukają, lub chcą zmienić swoje szuracze  wklejam zdjęcie butów. Może komuś sie przyda.







Ponadto lidl w ofercie dla biegaczy ma jeszcze kilka ciekawych rzeczy, mnie osobiście zainteresował strój i skarpetki.
Co o nich sądzicie?








 Nie tylko biegacze znajdą w Lidlu coś dla siebie. Można zobaczyć bardzo fają ofertę dla rowerzystów. Osobiście nie jestem fanką Lidla ale trudno nie zatrzymać się na takiej ofercie



Buty do biegania - zdjęcia

No nareszcie mi się udało zrobić zdjęcia moich nowych butów.

Buty firmy adidas - koszt 229 zł. Z tego co mówił Pan w sklepie nadają się do biegania po asfalcie, idealne do biegania po łąkach, wałach, ścieżkach polnych czyli tam gdzie biegam.

Niestety zakup tych butów, w ogóle butów do biegania to w Tarnowie droga przez mękę. Pomijając fakt, że trudno mi było zlokalizować odpowiedni sklep w którym ktoś mi pomoże. Jak już zdeterminowana postanowiłam kupić buty na własną rękę nie mogłam znaleźć nic dla siebie. Przymierzyłam chyba wszystkie buty do biegania różnych firm.

Zaczęłam od polecanych przez sprzedawce ASICS -ów które niemiłosiernie uwierały mnie w duży palec, potem przeleciałam przez adidasy, nike, w końcu wylądowałam w reebokach w miarę wygodnych jednak białych (ponadto były brzydkie)

Z łzami w oczach podążając z nimi do kasy zobaczyłam adidasy ze znaczkiem biegacza. Przymierzyłam i pasowały, były wygodne jak żadne dotąd i podobały mi się. Tak to stałam się posiadaczką pierwszych butów do biegania.

Oto i one przed biegiem.








Biegało się w nich dobrze, zupełnie inaczej niż do tej pory. Czy lepiej? Sama nie wiem w tamtych czułam dokładnie podłoże, czułam stopę, te sporo amortyzują i muszę skupiać się na stopie aby ćwiczyć bieganie ze śródstopia. Nie biegałam w nich w nocy wiec nie wiem czy boczne paski są odblaskowe, zdecydowanie zabrakło mi odblaskowej wstawki z tyłu buta (no ale baba zawsze się czegoś uczepi). Specjalistą nie jestem w temacie biegania więc fachowej opinii jaką spotykanie na stronach biegaczy wam nie wystawię. Na dzień dzisiejszy są ok.

I po treningu








Jak widać amortyzacja jest spora i czuć to w bucie podczas biegu, ponadto mają dodatkowy system amortyzujący piętę. Czy w moim przypadku konieczny? No nie wiem chyba jedynie ze względu na wage. Czy mogę buciki polecić? Okaże się za jakiś czas.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Bieg, jazda na rowerze - co jeszcze?

Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się zbyt aktywnie. Rano celowo nie wstałam żeby sobie pobiegać, stwierdziłam "a tam pobiegam wieczorem". Wiadomo każda wymówka jest dobra.
W pracy totalne rozluźnienie, nie wiem czy ciśnienie spadło, cały czas ziewałam.  Dzień zdecydowanie nie na trening. Po powrocie do domu musiałam jechać po bilet miesięczny, wiadomo nowy miesiąc nowe wydatki. Ale tym razem zamiast samochodem wzięłam stojący po domem rower i pojechałam po bilet prawie 5 km. Po powrocie tak się rozochociłam że po 6 minutowej rozgrzewce postanowiłam pobiegać wydłużając dotychczasową trasę.

Mój dzisiejszy bieg:
Rozgrzewka - 6,09 min
Bieg - 16,40 min (w tym szybki bieg 2 x po 50 m)
Rozciąganie 6,76min


Oj jestem z siebie bardzo zadowolona tym bardziej ze czułam ze jeszcze trochę bym z siebie wyciągnęła ale nie chciałam się przeforsować. A pomyśleć ze jeszcze niedawno nie mogłam przebiec 1,5 km

niedziela, 30 czerwca 2013

Podsumowanie dzisiejszego maratonu

Jak wiecie zapisałam się na dwu godzinny maraton ćwiczeń. Od początku wiedziałam ze dwie godziny ćwiczeń przy mojej wadze będzie bardzo ciężkie. Niestety okazały się nieosiągalne.
Przy 65 minucie (oczywiście z przerwami na odpoczynek) byłam padnięta. 
Dotrwałam do 85 minuty a dokładnie 84, 54min. Czy jestem na siebie zła. Oczywiście że nie, wręcz dumna. Patrząc na moje próby z Ewą poddaje się przy 20 minucie, więc ten czas jest super.
Mam nadzieję że nie zawiodłam pozostałych startujących w maratonie. Bardzo się starałam i jak dla mnie wygrałam.
Pozdrawiam


PS. mój aparat staną buntem więc zdjęć butów na razie nie ma.

piątek, 28 czerwca 2013

Kupiłam buty

Ta stało się mam buty do biegania. Niestety padła mi bateria w aparacie wiec nie mogę się nimi pochwalić. jutro rano kupuję nowe alkaiki i wklejam zdjęcia i opis.
Więc do jutra. PAPA

środa, 26 czerwca 2013

4 maraton treningowy blogerek

Zapisałam się na maraton treningowy. Już w tą niedzielę szalejemy, ciekawa jestem zestawu ćwiczeń jakie będą tym razem przygotowane. Szczegóły na stronce: http://mokah-blog.blogspot.com/2013/06/4-maraton-treningowy-blogerek-zapisy.html .

Osobiście lubię takie zbiorowe inicjatywy, fajnie ćwiczyć myśląc ze ktoś ćwiczy z nami. A jak ma się do tego jeszcze jakiś wspólny cel np 3000 spalonych kcal lub 24 godziny ćwiczeń (oczywiście wspólne) to już na maksa chce mi się dodać jeszcze trochę więcej minutek niż zwykle.

Mój poranny trening godz. 5:05 - 5:10 - 5 min - rozgrzewka + małe rozciąganie
                                         5:10 - 5:16:20 - 6,2min - 1 km
                                         5:16:20 - 5:22 - 5,8min - 2km
                                         5:22 - 5:35 -13min - ćwiczenia głównie rozciąganie

Cały czas staram się biegać środkiem stopy, po 2 km jestem cala mokra, mam wrażenie ze tempo jest duże jednak nie wypluwam płuc, biegnę raczej rytmicznie jednak na dzień dzisiejszy to raczej mój maks.
Muszę jeszcze poszperać za ćwiczeniami po bieganiu, na razie to takie przypadkowe wymyślone truchty i rozciągania, muszę opracować jakieś konkretne zestawy.  Może macie jakieś propozycje?

Trening

Mój dzisiejszy trening.

05:57 min - rozgrzewka
13:12 - 7,55 min - 1 km - pod wiatr
19:32 - 6,20 min - 2 km - z wiatrem

21:21 - 1,89 min - odpoczynek trucht delikatne rozciągania
27:16 - 5,95 min - ćwiczenia rozciągające

Nie mogłam pozwolić żeby wcześniejszy wpis wisiał za długo.:)

Ogólnie cały czas starałam się biegać ze środka stopy, biegnie się zupełnie inaczej. Nie wiem czy robię to poprawnie ale starałam się cały czas stawiać stopę na poduszce.

Klapa

No niestety zawaliłam dietowo na całej linii i nie chodzi tu o jednorazową wpadkę ale kilkudniowo. Najgorsze jest to ze nie biegam, wymówka oczywiście buty.

Tak sobie myślę, jak łatwo się poddać kiedy znajdzie się odpowiednią wymówkę. Oczywiście przy okazji wymówki znajdzie się masę okoliczności które potwierdzą tylko fakt że "nie mogłam", "nie dałam rady".

Kajam się dziś przed wami. Zastanawiałam się czy napisać tego posta ale chyba tego potrzebuje, potrzebuję takiego kopa w dupę i publicznego przyznania się do tego że zawaliłam.
Dziś idę do sklepu i po prostu kupuję buty do biegania, takie jakie będą. Ważne żeby z były wygodne i miały amortyzację. I jak kupię (mam nadzieję ze kupię) dziś wieczorem pobiegam. Dość leniuchowania. 

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Zapytaj specjaliste

Osoby które śledzą moje wpisy doskonale wiedzą, że nie posiadam wiedzy specjalistycznej z dziedziny biegania i pochodnych. Chcąc uniknąć wpadek i pomyłek szukam informacji o bieganiu w internecie.
Wiadomo internet jak internet, czasem trafi się na coś wartościowego, ale częściej niestety na pseudo porady pseudo fachowców.

Przeczytane w internecie teksty staram się cedzić przez grube sito porównań z innymi wpisami i publikacjami.

Buszując tak po stronach trafiłam na świetną stronkę prowadzoną przez adidasa, na której wspaniali specjaliści udzielają odpowiedzi na nurtujące nas pytania.

Możemy tam o porady dotyczące treningu zapytać  Tomka Lewandowskiego czy Julitę Kotecką. Problemy z dietą rozwiąże Katarzyna Biłous, natomiast Łukasz Wilgocki zajmie sie naszymi kontuzjami.

No nie mogłabym się z wami nie podzielić tą wiedzą :) :) Jak dla mnie to świetna sprawa. Strona znajduje się pod adresem: http://adidas.bieganie.pl

niedziela, 23 czerwca 2013

Buty do biegania - ciągłe poszukiwania

Poszukania butów ciąg dalszy, poczytałam trochę o butach Adidas Sequence Supernova 5 które zasugerowała mi Gapa prowadząca bloga pobiegane. Ogólnie super jednak cena trochę za drogie ale poszperałam w sieci i znalazłam http://www.runnersclub.pl/product-pol-13535-buty-do-biegania-damskie-ADIDAS-SUPERNOVA-SEQUENCE-4.html. Opinie o 4 i 5 są podobne a cena znacznie niższa. Poszukam ich teraz w naszych sklepach. Wolałabym je przymierzyć.

piątek, 21 czerwca 2013

Buty do biegania

Jak wiecie zastanawiam się nad kupnem butów do biegania. Przewertowałam wiele blogów i stron o bieganiu w poszukiwaniu porad.

Poszłam do  sklepu i zapytałam Panią o buty do biegania, pokazała mi trzy pary adidasa i poszła sobie ( zresztą od samego początku nie była mną zainteresowana). Wyobracałam metkę we wszystkie strony jednak wiele na niej nie pisało.
Zapytałam zatem Panią jakie te buty są tzn dla jakiej stopy, czy może neutralnej, na co Pani do mnie "nie one nie mają czegoś takiego". Zamilkłam po czym podziękowałam i wyszłam ze sklepu

Szukam zatem czegoś na stronach, może wy mi podpowiecie które buty kupić. Biegam po asfalcie i polnych ścieżkach. Noga na odcisku wodnym przypominająca platfus, waga 90kg.
Na pierwsze buty zamierzam wydać do 200zł, ze względu na wagę i podłoże szukam butów z amortyzacją.

Moje propozycje




środa, 19 czerwca 2013

Dzień przerwy

Jak czytacie w tytule dziś zrobiłam sobie dzień przerwy od biegania, po wczorajszym pobolewaniu stwierdziłam że dam nogom jeszcze trochę odpocząć.


Zabawne  w tym jest to że brakowało mi dziś rano biegania. Wkręciłam się trochę ;)

Co do zmiany ćwiczeń postanowiłam pociągnąć mój zestaw do poniedziałku i po południu spróbować Ewy, jak dam radę zrezygnuje z przysiadów na rzecz skalpela, jak nie dam rady to pozostanę nadal przy rozruchu i spróbuję znów 1 lipca.

Mam problem. Od kilku dni na moim telefonie próbuję zainstalować endomondo i niestety totalna klapa. Szkoda bo zależało mi na czymś takim. :( :( :( Czy jest wśród was jakiś spec który potrafi je uruchomić na telefonie samsung Samsung GT-S530?


wtorek, 18 czerwca 2013

Dylemat + kolejny sukces

Tak jak wczoraj pisałam tak dziś zrobiłam, czyli pobiegłam rano moją dwukilometrową trasę. Była piękna, rześka pogoda, nad łąkami unosiła się mile otulająca mgła, biegło się bardzo przyjemnie. Niestety moje piszczele troszkę dawały o sobie znać, to nie był taki ból jak 2 dni temu, ale jednak troszkę pobolewały.
Ponadto gdy dobiegłam do domu odezwała się moja kostka, musiałam jakoś felernie stanąć. Po chwili przestała boleć, ale w mojej głowie zaświeciła czerwona lampkę.

Zastanawiam się czy nie zmienić trochę treningów a mianowicie czy nie zamienić wyzwania przysiadowego na ćwiczenia z Ewą. Konkretnie na skalpel. Bieg obciąża nogi, przysiady obciążają nogi a na resztę ciała poza skłonami i skrętami po biegu oraz pompkami na ścianie nie robię nic. Sama nie wiem co zrobić. Jeszcze dwa tygodnie temu wylegiwałam się na kanapie przed telewizorem a teraz bombarduje moje nogi z każdej strony. Mocno się nad tym zastanawiam, tym bardziej że wydaje mi się, iż mogę spróbować "pokonać Ewę".
Co wy na to?


A teraz jeszcze się pochwalę, otóż dzisiaj przebiegłam całe dwa kilometry bez przerw i przystanków. Biegłam i myślałam dam radę, dam rade, jeszcze trochę i udało się. Wiem że dla 90% ćwiczących mój bieg to nie żaden bieg to ledwo trucht ( 2 km przebiegam w ok 17-20 min), ale dla mnie to nie lada wyczyn.
W przeciągu dwóch tygodni zmniejszyłam ten czas przechodząc z marszobiegu do biegu (truchtu) o całe 10 minut. I co czy to nie jest wyczyn? pewnie że jest. Dla mnie jest i tego się trzymam.

I jeszcze  moje wyzwanie przysiadowe na dzisiaj wygląda tak:


Czekam na wasze podpowiedzi dotyczące zmiany ćwiczeń.

W końcu mnie dopadło



Ból piszczeli, mówi wam to coś? Ja do tej pory nie miałam pojęcia o co chodzi aż do niedzieli. Niestety mój niedzielny bieg prawie cały okupiony był okropnym bólem piszczeli. Wróciłam obolała, moje nogi przy każdym kroku odpowiadały boleśnie.

Szczerze mówiąc przestraszyłam się i postanowiłam poszukać czegoś w skarbnicy wiedzy jaką jest Internet.

Na stronie bieganie.pl znalazłam fajny artykuł wyjaśniający przyczynę moich dolegliwości oraz pokazujący ćwiczenia, które maja podobno przynieść ulgę. Przeczytałam tam również że należy zrobić sobie przerwę w treningu. Długość przerwy  = długości dni bolesnych. W moim przypadku był to jeden dzień dlatego dziś rano zaniechałam biegania. Jutro rano wracam do porannego biegu, zobaczę czy wystarczy. Tak więc mój dzisiejszy wysiłek ograniczył się do wyzwania przysiadowego oraz pompek na ścianie.

Jeśli chodzi o wyzwanie przysiadowe dziś pokonałam 110 przysiadów. Dla mnie to masakra. Mam takie zakwasy ze hej, dziś wychodziłam z autobusu jak niepełnosprawna. Na prawdę mój ruch staram się ograniczać aby nie przeforsować mojego grubego ciała i wcale nie ćwiczę dużo. A jednak mój organizm reaguje bardzo mocno. Proszę o radę czy tak powinno być, czy przejmować się tym i robić dłuższe przerwy czy może mimo wszystko ćwiczyć? Pomóżcie, nie chcę przeforsować się bo jak później zaniemogę to znów wrócą złe nawyki i koło się po raz kolejny zamknie.

Moją zmorą są również moje ramiona, słuchajcie od dwóch tygodni staram się je rozruszać robiąc 50 pompek na ścianie 20 wzdłuż tułowia i 30 normalnych. Co to są pompki na ścianie, przecież to nic, czasem zastanawiam się czy w ogóle te pompki coś mi dają bo jak próbowałam dla sprawdzenia podnieść się na rękach na drążku to była całkowita klapa, wisiałam i ani drgnęłam w górę. Nie ma szans na zwykłe pompki na ziemi, nie podniosę się, nie ma szans. Sama nie wiem co robić aby poprawić ich działanie.

niedziela, 16 czerwca 2013

Zmierz swoja trasę

Nie posiadam profesjonalnego sprzętu do biegania, ćwiczeń i pomiarów, stwierdziłam że szkoda mi na nie pieniędzy.
Tak wiem wiem dobre buty i strój to bardzo ważna rzecz, jeśli nie najważniejsza. Jednak pamiętajcie o tym, że jestem wielorybem (choć seksownym nie powiem ;) ). Co sie do tego przyczyniło? Oczywiście dojadanie i BRAK RUCHU. Oczywista.

Stąd też moje wnioski ap-ropo sprzętu.  Pomyślałam, po co mam wydawać pieniądze (niemałe przecież) na sprzet skoro poddam się jak zwykle, ale tym razem jest inaczej dlatego postanowiła zainwestowac w buty do biegania ale o tym innym razem.

Dziś temat mierzenia długości trasy. Jak pisałam wyżej nie mam żadnego sprzętu aby zmierzyć dystans który pokonuje codziennie. Biegam trochę drogą asfaltowa, trochę ścieżkami polnymi oraz wałem rzecznym. Do tej pory po prostu liczyłam kroki. 1 krok - 1 metr. Jak się okazało nie pomyliłam się dużo a sprawdziłam to przy pomocy strony runninmap.com. Jest po prostu super. Prosta w obsłudze, można zaznaczyć sobie swoją trasę zachowując ją dla siebie lub udostępniając innym biegaczom (w mojej okolicy takowych nie ma więc trasa jest moja a szkoda).

Osoby które biegają a nie znają strony zachęcam. Fajna zabawa a przy okazji można sobie zweryfikować wyniki.

Przerwa na słodycze

Oj nie, nie myślcie że się poddałam i robię sobie wakacje od diety i ćwiczeń, nie nie nie. Daje mi to za dużo radości.

Skąd wiec tytuł posta. Otóż jak wiadomo każdy organizm jest inny a już szczególnie w przypadku kobiet daje się to zauważyć w comiesięcznych cyklach.  W moim przypadku niestety owulacja trwająca tydzień daje mi  mocno popalić. Szczególnie drugi i trzeci dzień. Niestety w te dni nie mogę sobie pozwolić na mocniejsze treningi, prawda jest taka że najlepiej jeśli przeleżałabym te dwa dni. Niestety życie nie jest takie łatwe.

Jeśli chodzi o treningi ograniczam je do całkowitego minimum, mój wczorajszy trening polegał na spacerze z psem. i oczywiście czekolada. Może nie powinnam, pewnie znajdą się tacy którzy powiedzą absolutnie ale w moim przypadku jeśli chodzi o czekoladę to raz w miesiącu po prostu jej potrzebuję i nie zamierzam tego zmieniać. Staram się słuchać swojego organizmu i nie wydaje mi się aby to odstępstwo w nie wiadomo jakim stopniu wpłynęło na moje odchudzanie. Najwyżej schudnę trochę wolniej.

A teraz na koniec moje dzisiejsze "wielkie" sukcesy.

Przebiegłam kilometr bez ustanku. W tym przypadku zdecydowanie pokonałam sama siebie. Trasa jest ta sama jak zwykle tylko jakość biegu zdecydowanie inna.

Po biegu przy skłonach dotknęłam czubkami palców ziemi. Obwód mi się nie zmienił (mierzyłam wczoraj ) jednak najwidoczniej na tyle się rozruszałam ze mi się udało. Wiem pewnie teraz większość czytających się śmieje "ale mi sukces", ale dla mnie to spory wyczyn.

Pozdrawiam trzymających kciuki.

sobota, 15 czerwca 2013

Obiecane sukcesy

Jak wspominałam w kilku poprzednich postach mam wam do przekazania (a raczej pochwalenia się :) ) informację na temat mojego ostatniego sukcesu z którego jestem bardzo bardzo dumna.

Otóż pamiętacie  jak pisałam że nie dam rady jeść rano śniadania, otóż od ponad tygodnia jem śniadanie zaraz po wstaniu.

Śniadanie. Nie wiem czy nie za dużo powiedziane ale jak dla mnie w 100% mi to wystarcza. Otóż zjadam 1/2 kubka jogurtu naturalnego z dwoma lub trzema łyżeczkami ( i tu jest różnie albo otrąb pszennych, płatków owsianych, albo zarodków pszennych, ziaren słonecznika) do tego owoce takie jak maliny lub jagody dziś np kawałeczek jabłka i rodzynki.

Zjadam taką porcję wypijam przynajmniej kubek wody (na oko bo pije z butelki)






iiiiiii





tutaj






Uwaga






UWAGA









Biegam, tak biegam codziennie rano wstaję o piątej i biegam pół godziny. Pamiętacie jak w ostatnim poście pisałam że padał deszcz jak jechałam na delegację, tego dnia też biegałam. Wróciłam mokra jak kura, nawet kierowca autobusu jak mnie zobaczył to trąbił. Dobrze że biegam z psem, mam wymówkę że muszę go wyprowadzić ;) bo powiedzieliby że zgłupiała.

Jestem z tego taka dumna, że masakra ;). I tutaj apel do wszystkich grubasów takich jak ja, którzy dopiero zaczynają i wiele razy upadają.
NIE PODDAWAJCIE SIĘ, WALCZCIE O SIEBIE , jeśli nie dajecie rady tak jak ja na początku z całym kubeczkiem jogurtu spróbujcie z połową. I nie chodzi tutaj tylko o jedzenie chodzi o każdą trudność którą musicie pokonać i myślicie że nie dacie rady. Jestem najlepszym przykładem

piątek, 14 czerwca 2013

odchudzanie w delegacji

Przez ostatnie dwa dni byłam w delegacji w Krakowie, nie była to jednak delegacja dwudniowa tylko każdego dnia jechałam na inne spotkanie.
W środę była fatalna pogoda, padał deszcz pogoda fatalna na delegacje. Przyjechałam na dworzec PKP i co, trzeba zjeść jakieś śniadanie. Łatwo powiedzieć trudniej zrobić. Znalazłam sklepik, w którym Pani zrobiła mi kanapkę taka jaką chciałam.
Zamówiłam 1/2 bagietki ziarnistej z szynką (Pani wepchała mi żółty ser choć go nie chciałam) i wszystkie warzywa jakie tylko miała dostępne.
Wsiadłam do pociągu, usiadłam w pierwszej klasie (celowo choć miałam bilet na II) i zatraciłam się w czytaniu kupionych w kiosku gazet.



Co jakiś czas zerkałam przez okno. Pogoda nie miała zamiaru się poprawić. Pod Krakowem wszedł Pan konduktor i sprawdził mi bilet, zwrócił uwagę że jadę nie w tej klasie jednak nie robił mi problemu i pozwolił zostać w przedziale. ;P :) :) :)

Szkolenie miałam w Muzeum Lotnictwa Polskiego. Nie wiem ile z was było  w tym muzeum, ja nie wiedziałam jak tam w ogóle się dostać. Niby znak jest, ale kieruje w park na którego końcu jest osiedle (notabene marzenie każdego mieszczucha). Jednym słowem zgłupiałam. Poszłam brukowaną, dziurawa dróżką obok ogrodzenia osiedlowego i o dziwo dotarłam.



Na szkoleniu byłam mile zaskoczona menu ponieważ były tam kanapeczki i sałaty, ja wzięłam sobie dwie kanapeczki z warzywami i mix sałat z  2 ćwiartkami jajka. Wszystko było pyszne. Kupioną kanapkę zjadłam dopiero po powrocie do domu. Ogólnie pierwszy dzień przetrwałam bez grzechów.

Drugiego już nie było tak łatwo, na szczęście pogoda się udała słoneczko pięknie świeciło.



Niestety przez moje niedopatrzenie kupiłam w Biedronce jogurt do picia 0%, który jak się później okazało miał ponad 600 kcal.  Na szkoleniu wypiłam tylko wodę i sok pomarańczowy bo patery były obstawione ciastkami a jak o godz 12 zaczęli wnosić placki wymknęłam się i galerii krakowskiej kupiłam sobie talerz warzyw z łyżką ryżu. Bardzo sobie tym pojadłam więc do domu wracałam zadowolona ;).


 Wychodząc z galerii natknęłam się na poukładane dziwne rzeczy typu bale drzewa, wielkie opony czy pokłady kolejowe. Dopiero patrząc na barierki zorientowałam się że chodzi o zawody, szkoda ze Kraków jest tak daleko chętnie bym je zobaczyła.


Miałam jeszcze napisać o jednej ważnej rzeczy jednak dzisiejszy post stał się chyba troszkę za długi dlatego jutro podzielę się z wami swoimi sukcesami.