wtorek, 30 września 2014

Po wakacjach

Właśnie wróciłam z wakacji, piękna pogoda, 30 stopni, morze, czyli wszystko czego można oczekiwać od wakacji.
Teraz trzeba wrócić do pracy do codzienności. Czuję się trochę jak oderwana od rzeczywistości.
Dziś spotykamy się z Ewą po południu, wróciłam z wakacji z nowymi celami i postanowieniami.

czwartek, 4 września 2014

Sukcesy i wpadki

Mój wczorajszy dzień prawie zakończyłam wyrzutami sumienia. Piszę prawie bo miałam taką chwilę załamania ok godz 19 kiedy przejedzona myślałam o tym żeby ten dzień zaliczyć do dnia odpoczynku.
Ogólnie dzień zaczęłam dobrze. Śniadanie, II śniadanie, przekąska iii OBIAD. No niestety przy obiedzie trochę zaszalałam. Zjadłam duży talerz zupy grochowej podbitej śmietaną z makaronem i ugotowane golonko z indyka bez skóry. Tak bardzo się tym najadłam że ogarną mnie ogólny niechciej przeplatany wyrzutami sumienia typu:

"Jak mogłam tyle zjeść"?,
"Mogłam zjeść połowę tego golonka a teraz się źle czuję ",
"Ale dieta, pogratulować tylko"

a później:

"Nie chce mi się dziś jeździć"
"Przecież nie chce się przetrenować"
"Teraz się przeforsuję a później będę leżeć"
"Raz w tygodniu przecież mogę mieć przerwę"

Na szczęście jakaś część mnie krzyczała w mojej głowie

"Nażarłaś się? odpoczęłaś? To teraz bierz dupę w troki i na rower"

I Tak właśnie zrobiłam. :)

Na rowerze jeździ mi się ogólnie ok, trochę bolą cztery litery (wiadomo nieprzyzwyczajone), ale wieczory są chłodne i jeździ się przyjemnie. Mój rower nie jest sprzętem wyczynowym więc o łamaniu prędkości raczej nie ma mowy, jeździ się na nim dość ciężko. Jeżdżę w tempie średnio 3,5 min na km.

Tak sobie wczoraj myślałam jadąc, że jadę wolniej niż nie jeden biegacz biega :) ale tym sobie głowy nie zawracam, jak się porównywać to z równymi sobie :)

Czytam czasem na blogach biegaczy ze lamią bariery samych siebie, ja wczoraj na rowerze zdecydowanie walczyłam z własnym lenistwem i udało się. w sumie mój wynik to 1,5 godz jazdy - ok 19 km przejechane :)

Jestem z siebie dumna, golonko spalone :)  

Czy mogło być lepiej??? Zawsze może być lepiej. Ale wczoraj treningowo nie mogło być, schodząc z rowera chciałam zrobić jeszcze choć 20 przysiadów i z czystym sercem przyznaję nie dałam rady nawet jednego. Moje nogi powiedziały: "dość, jeśli jutro chcesz chodzić, marsz do domu " :).

W nagrodę za super trening zafundowałam im gorącą kąpiel w piance :)

Dziś kolejny piąty dzień, zastanawiam się nad wyzwaniem może złamać granice 20 km ?

Trening - rozgrzewka

U mnie coraz lepiej, szczegółów diety nie będę dziś wklejać, ale musicie uwierzyć mi na słowo, że notuję wszystko skrupulatnie. Od pierwszego września miałam dwie wpadki tj. w poniedziałek jedna pralinka i wczoraj 200g chipsów kukurydzianych. Poza tym wszystko w normie. Żadnych słodyczy, żadnego alkoholu trzymam dietę i ĆWICZĘ.

Tak dobrze czytacie udało mi się w końcu zmusić się do wysiłku fizycznego. 
W ten oto sposób od poniedziałku mogę pochwalić się następującymi wynikami:



     dystans          czas            kcal
01.09.2014wyprowadzenie psa4,2520198

pomoc przy drzewie
20241

jazda na rowerze1045450
                         suma14,2585889









          
02.09.2014jazda na rowerze1353601

chodzenie po schodach           853

      suma1361654     
03.09.2014chodzenie po schodach
853

wyprowadzanie psa5,1630251

jazda na rowerze16,4663761

     suma21,621011065 

I co wy na to? Ja jestem z siebie bardzo dumna a wczorajszy wyczyn to już dla mnie mistrzostwo :). Według planu jaki sobie założyłam rower to rozruch do poniedziałku. Taki tydzień na nakręcenie organizmu. Myślę że rower to świetne narzędzie zwłaszcza przy mojej wadze. Nie obciążam bardzo stawów a wysiłek jest spory.

Od poniedziałku rower zostawiam co drugi dzień (oczywiście nie liczę 4 kilometrów z psem bo to jest obowiązkowo, ale tego nie zaliczam do treningu tylko do ogólnego ruchu :) ).

Moi drodzy, tutaj pytanie do was. Co lepiej wprowadzić między dniami rowerowymi Ewę czy może interwały bieg i marsz? Liczę na wasze podpowiedzi i trzymajcie za mnie kciuki :)







































































































 

środa, 13 sierpnia 2014

Dzień II

Mój kolejny dzień zmagań. W pracy stały zestaw :) ale zamiast malin do jogurtu jadłam 2 ciasteczka belvity, miało tam być jeszcze jabłko ale nie udało mi się wyskoczyć przerwie do sklepu, zjadłam je po pracy :).
Na obiad kurczak z wody bez skóry ziemniaki gotowane bez sosu i sałatka z mozzarellą. Kolacja może wydać wam się monotematyczna ale zostało mi sałatki z obiadu :). Ponadto obiad był dla mnie tak syty, że  na samą myśl o przygotowaniu kolejnego posiłku odechciewało mi się jeść.

Niestety nadal kuleję z ruchem :( Choć wg krokomierza  wczoraj idąc i wracając z pracy zrobiłam 2642 kroki. Fajna sprawa bo mając świadomość, że mierzę kroki wybieram dłuższą drogę :)


godz. produkt kcal węglowodany białko tłuszcze błonnik
06:30 osche Magnez +wit B 107,5 26,5 0,25 0 0
09:00 1/2 bułka grahamka 114 25,25 4 25,25 3

plaster żółtego sera 57 0 4,3 4,5 0

pomidor 26 3,1 1,5 0,3 2
11:15 jogurt naturalny zot 113,4 7,56 8,82 5,4 0

2 ciastka belvita 107,5 16,25 20,7 4 1,6
14:00 1/2 bułka grahamka 114 25,25 4 25,25 3

plaster żółtego sera 57 0 4,3 4,5 0

2 plastry pomidora 6 1,4 0,4 0 0,4
16:00 3 pomidory 78 9,3 3,3 0,9 6

1 jabłko 73 16,6 0,35 0,25 2,4
17:15 3 ziemniaki 130 46,8 4,8 0,3 3,9

udko gotowane bez skóry 313 0 33,4 20,2 0

mozzarella z pomidorami i bazylią 54 1 4 3,4 0
20:00 mozzarella z pomidorami i bazylią 54 1 4 3,4 0


1404,4 180,01 98,12 97,65 22,3

sukces czy porażka

Wczorajszy dzień pod kątem jedzenia uznaje za udany.
Oto mój wczorajszy jadłospis:

godz.    produkt                              kcal    węglowodany    białko    tłuszcze    błonnik
06:30    osche Magnez +wit B        107,5    26,5               0,25           0              0
09:00    1/2 bułka grahamka           114       25,25              4              25,25        3
             plaster żółtego sera              57           0                4,3             4,5            0
             pomidor                              26          3,1              1,5              0,3           2
11:45    jogurt naturalny zot            113,4     7,56             8,82            5,4           0
            2 garście malin                    40         16,8             1,8              0,4           4,7
14:00    1/2 bułka grahamka          114        25,25             4               25,25         3
            plaster żółtego sera              57          0                 4,3              4,5            0
            2 plastry pomidora                6          1,4              0,4              0             0,4
17:00    Makaron z kurczakiem
            i pieczarkami w śmietanie    500       42,02         11,65              50,6   
20:00    Piwo                                      1200       76              40                 0   
                                                 

Powiecie, o Boże, co to prawie 3000 kcal a ona uznaje dzień za udany? Otóż owszem, wieczorne piwo na które dałam się zaprosić to sytuacja wyjątkowa więc nie biorę jej pod uwagę w ogólnym codziennym założeniu. Ponadto tego wieczora już nic nie podjadałam, zero pizzy lub innych tym podobnych kusicieli nie zjadłam :).

Odejmując mój wieczorno-nocny wyskok w ciągu całego dnia zjadłam 1134,9 kcal i z tego powodu rozpiera mnie duma :). BĘDZIE DOBRZE

Niestety gorzej wyglądała sprawność fizyczna> Zgodnie z planem wczoraj miał być rower ok 15 km. Niestety mocny deszcz skutecznie uniemożliwił realizację moich założeń :(. No trudno, za to drogę z pracy i do pracy pokonuję na nogach i mimo że kusi podjeżdżający miejski twardo (mimo deszczu) idę na chodnikiem przed siebie :) Śmiesz mnie fakt, że często mój autobus mija mnie w połowie drogi, z satysfakcją patrzę na niego myśląc, że do tej pory stałabym na przystanku :)

Ogólnie cały wczorajszy dzień zaliczam na plus.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości

wtorek, 12 sierpnia 2014

Plan miesiąc

Niestety moje plany i starania legły na niczym i na wadze pokazała się jedynka z przodu. Nie da się ukryć jest źle.
Najwyższy czas zacisnąć pasa.
Zakładany czas miesiąc.
Trzymajcie kciuki.

czwartek, 16 stycznia 2014

Mój dzisiejszy jadlospis

6:00 - kubek ciepłego mleka 2% - 117 kcal. I teraz się zacznie jakie mało treściwe śniadanie itd. moi drodzy o tej godzinie wychodzę do pracy do której dojeżdżam ponad 40 km i nie mam czasu na komponowanie śniadania. to się nie zmieni przez najbliższe 15 lat wiec tych których to razi proszę o wyrozumiałość. Nie zamierzam tez pić mleka 0% bo mam ochotę na mleko a nie na wodę.
9:00 I śniadanie w pracy 255,4kcal
2 kromki chleba mocno-ziarnistego z orkiszem - 200 kcal
1/3 pomidora
2 łyżeczki serka naturalnego (łaciaty) - 41,4 kcal
12:00 II śniadanie w pracy 255,4kcal
2 kromki chleba mocno-ziarnistego z orkiszem - 200 kcal
1/3 pomidora
2 łyżeczki serka naturalnego (łaciaty) - 41,4 kcal
15:00 III śniadanie w pracy 255,4kcal
2 kromki chleba mocno-ziarnistego z orkiszem - 200 kcal
1/3 pomidora
2 łyżeczki serka naturalnego (łaciaty) - 41,4 kcal
Te trzy posiłki zawsze będą wyglądały tak samo, kupuję świeże produkty i przyrządzam je w pracy.
18:00 obiad - bigos - 400 kcal
21:00 kolacja jogurt naturalny - 63 kcal - czyli białko w czystej postaci

W sumie 1394 kcal - wiem trochę mało ale na razie nie mam pomysłu jak to urozmaicić.

Jeśli chodzi o ruch to spacer do pracy i z pracy to ok 200 kcal
wieczorny marszobieg z psami - ok godziny 2-2,5 km - 500 kcal

Czekam na wasze uwagi i podpowiedzi :)

środa, 1 stycznia 2014

podsumowanie - nowe wyzwanie

Tak się właśnie zastanawiałam czy usunąć tego bloga i zaktualizować nazwę czy ciągnąć go dalej.
To co skłaniało mnie do skasowania bloga to wyniki mojego odchudzania czyli zerowe wyniki, statystycznie powiększyłam grono osób które nie wytrzymują w swoim postanowieniu, jednak te zmagania, przeżycia są za mną i nie mogę ich wykasować ze swojego życia.

Z każdej porażki człowiek wyciąga lekcję dlatego nie wykasuję bloga a z noworocznym postanowieniem znów staję na starcie.

Jutro pomiar, jako że zaczynam dzisiaj zrobiłam dziś jeden krok był to 50 minutowy spacer, tak sobie  myślę że nie był to jedyny kroczek kolejnym jest białko w postaci jogurtu naturalnego na kolacje.

Jest na plus, pozdrawiam