poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Upał czy niechciej

Tak tak dopadł mnie niechciej, miałam ambitny plan na zeszły tydzień z którego udało mi się zrealizować dwa dni. No to zdecydowanie za mało. niestety moje podsumowania nie wiele mi pomogły bo z moich wczorajszych 30 min biegania zrobiło się 30 min spaceru z psem.
W sumie to zwalam to trochę na upał, na prawdę nie chce mi się biegać w tej duchocie, nie trzeba się wiele ruszać żeby sie z Ciebie lało, nie mówiąc o ćwiczeniach.

Myślałam że wieczorem będzie lepiej jednak chmara komarów skutecznie mi krzyżowała moje plany. Nie mogłam stanąć na chwilkę żeby mnie nie obsiadały całe tabuny czarnych najeźdźców. Poddałam się.
Wróciłam do domu wzięłam chłodna kąpiel (ukojenie dla moich poparzonych łydek) i poszłam spać. Niestety w mocy mój synek miał biegunkę i strasznie płakał, więc o porannym bieganiu nie było mowy. Dzięki Bogu mój mąż wyjeżdża do pracy o tej samej godzinie co ja i mnie obudził bo zaspałabym jak nic a od dziś zastępuję szefa w pracy. Oj nie byłoby za wesoło..

No nic liczę ze dziś wypuszczą nas wcześniej z pracy i poćwiczę coś z psiakiem. 19 kolejna wystawa :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz