piątek, 14 czerwca 2013

odchudzanie w delegacji

Przez ostatnie dwa dni byłam w delegacji w Krakowie, nie była to jednak delegacja dwudniowa tylko każdego dnia jechałam na inne spotkanie.
W środę była fatalna pogoda, padał deszcz pogoda fatalna na delegacje. Przyjechałam na dworzec PKP i co, trzeba zjeść jakieś śniadanie. Łatwo powiedzieć trudniej zrobić. Znalazłam sklepik, w którym Pani zrobiła mi kanapkę taka jaką chciałam.
Zamówiłam 1/2 bagietki ziarnistej z szynką (Pani wepchała mi żółty ser choć go nie chciałam) i wszystkie warzywa jakie tylko miała dostępne.
Wsiadłam do pociągu, usiadłam w pierwszej klasie (celowo choć miałam bilet na II) i zatraciłam się w czytaniu kupionych w kiosku gazet.



Co jakiś czas zerkałam przez okno. Pogoda nie miała zamiaru się poprawić. Pod Krakowem wszedł Pan konduktor i sprawdził mi bilet, zwrócił uwagę że jadę nie w tej klasie jednak nie robił mi problemu i pozwolił zostać w przedziale. ;P :) :) :)

Szkolenie miałam w Muzeum Lotnictwa Polskiego. Nie wiem ile z was było  w tym muzeum, ja nie wiedziałam jak tam w ogóle się dostać. Niby znak jest, ale kieruje w park na którego końcu jest osiedle (notabene marzenie każdego mieszczucha). Jednym słowem zgłupiałam. Poszłam brukowaną, dziurawa dróżką obok ogrodzenia osiedlowego i o dziwo dotarłam.



Na szkoleniu byłam mile zaskoczona menu ponieważ były tam kanapeczki i sałaty, ja wzięłam sobie dwie kanapeczki z warzywami i mix sałat z  2 ćwiartkami jajka. Wszystko było pyszne. Kupioną kanapkę zjadłam dopiero po powrocie do domu. Ogólnie pierwszy dzień przetrwałam bez grzechów.

Drugiego już nie było tak łatwo, na szczęście pogoda się udała słoneczko pięknie świeciło.



Niestety przez moje niedopatrzenie kupiłam w Biedronce jogurt do picia 0%, który jak się później okazało miał ponad 600 kcal.  Na szkoleniu wypiłam tylko wodę i sok pomarańczowy bo patery były obstawione ciastkami a jak o godz 12 zaczęli wnosić placki wymknęłam się i galerii krakowskiej kupiłam sobie talerz warzyw z łyżką ryżu. Bardzo sobie tym pojadłam więc do domu wracałam zadowolona ;).


 Wychodząc z galerii natknęłam się na poukładane dziwne rzeczy typu bale drzewa, wielkie opony czy pokłady kolejowe. Dopiero patrząc na barierki zorientowałam się że chodzi o zawody, szkoda ze Kraków jest tak daleko chętnie bym je zobaczyła.


Miałam jeszcze napisać o jednej ważnej rzeczy jednak dzisiejszy post stał się chyba troszkę za długi dlatego jutro podzielę się z wami swoimi sukcesami.

3 komentarze:

  1. Ślicznie trzymasz dietę w delegacji! Gratuluje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałam się bardzo ze polegnę bo wiadomo jak w podróży i albo najem się nie wiadomo czego albo przegłodzę

      Usuń
  2. spryciara z tym biletem i like it :))

    OdpowiedzUsuń