Chmura jednak nie miała zamiaru odejść, wręcz przeciwnie nacierała coraz bardziej. Sąsiad zawołał mnie żeby powiedzieć, iż w okolicy spadł bardzo duży grad i żebym zabezpieczyła samochód bo nigdy nic nie wiadomo.
Na początku uśmiechnęłam się jednak patrząc na chmurę stwierdziłam, że to nie żarty i wjechałam na ogród. W tym momencie lunęło, zdążyłam tylko zarzucić na szyby dywan i już byłam mokra, calusieńka. Jednak to dopiero początek, za chwilę chmurzysko pokazało co za niespodziankę nam niesie.
Wiało okropnie, grad niszczył wszystko, najbardziej było mi szkoda róż, które pięknie obrodziły w tym roku w pąki i tylko czekały aby je rozchylić. Dzięki Bogu nie było większych strat. Na dowód zdjęcie zrobione w trakcie gradobicia.
A teraz przyjemniejsze rzeczy, plan wczorajszego dnia apropo zjedzonych w ok trzygodzinnych odstępach czasu posiłkach zrealizowanych.
Zjedzonych nie więcej niż 1800 kcal
W czasie pracy udało mi się zrobić sałatkę owocową, która wyglądała tak:
ogólnie dzień na plus.
Sałatka wygląda apetycznie :) Z rad jakie Ci mogę dać zjadaj wszelkie słodycze i inne owoce w pierwszej części dnia ;) Takie zalecenia dostałam od dietetyka, więc się nimi dzielę ;)
OdpowiedzUsuńu mojej kolazenki było takie gradobicie ... masakra grad wielkosci piłeczek pimpongowych... rozwalił jej dach i teraz przecieka, zmasakrował jej żaluzje okienne ale lepsze to niż gdyby jej wybiło szyby w oknach ... okropne ..
OdpowiedzUsuńsałatka musiała być pyszna.
na pewno sobie dasz rade z przysiaami ja dzisiaj robie 250 ;d a tyłek mam taki kragły że hoho ;d pięknie
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne relacje :)
OdpowiedzUsuń