czwartek, 10 stycznia 2013

Laba czy zawalony dzień

Wczoraj trochę pofolgowałam. Ze względów ode mnie niezależnych nie mogłam wrócić do domu prosto po pracy. Musiałam więc zjeść na mieście. W pierwszej chwili pomyślałam o pizzy jednak jak zobaczyłam ile kcal ma jeden kawałek stwierdziłam ze wybiorę się na zwykły obiad. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Nie spodziewałam się jednak że ten obiad będzie tak duży. Na pierwsze rosół na drugie dwie gałki ziemniaków z karkówką i sosem oraz surówką z selera i na deser racuch. Wyszłam nażarta, było przepysznie. Nie ukrywam że miałam trochę wyrzuty sumienia, ale tylko takie maleńkie. Obiad był pyszny w miarę zrównoważony, zawierał wszystkie trzy składniki czyli białko węglowodany i warzywa.
Do domu wróciłam przed 19.00, na kolacje zjadłam sałatkę owocową i jakoś tak mnie leń zabrał że stwierdziłam iż nie będę jednak ćwiczyć, zrobię sobie dzień wolny. Nie myślcie jednak że tak za darmo. Tak czy tak jeden dzień w tygodniu mam na odpoczynek bez ćwiczeń. Zazwyczaj jest to niedziela jednak po naprawdę ciężkiej środzie i przy pomocy lenia stwierdziłam że to właśnie wczorajszy dzień będzie tym dniem laby.

Dziś zamierzam kupić sobie stanik sportowy ale o tym jutro.
Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz