środa, 24 lipca 2013

Bez netu

Kochani bardzo za wami tęsknie, przez brak internetu niestety nie mogę tutaj często zaglądać ale nie poddaję się może w weekend uda mi się już wszystko uruchomić.

czwartek, 18 lipca 2013

5000

To niesamowite że 5000 razy ktoś chciał do mnie zajrzeć i zobaczyć jak idzie mi walka o lepszą mnie. Dziękuję wam kochani za obecność za wsparcie za to że ze mną jesteście.

środa, 17 lipca 2013

Kolejny rekord 6 km

Dziś rano godz 6.30 postanowiłam znów pobiegać. Tym razem pożyczyłam telefon od córki i ze słuchawkami na uszach (w tle eska) z gazem pieprzowym na psy i smartphonem z endomondo wyruszyłam w trasę.

Dziś trochę ją zmodyfikowałam. Jak zwykle biegłam w jedna stronę 20 min a później powrót. Dziś ku mojemu zadowoleniu w 20 minut pokonałam trzy km co z drogą powrotną dało 6 km.

Super, rozpiera mnie duma.

Niektórzy biegacze na forach i stronach o bieganiu piszą że jak ktoś biega w słuchawkach nie czuje że biega lub zagłusza samego siebie. Ja zaczynałam bez, biegało mi się całkiem przyjemnie, jednak po dzisiejszym biegu z radiem stwierdzam że o wiele przyjemniej biega mi się z muzyką w tle. Co prawda muszę się co jakiś czas oglądać czy nie biegnie za mną jakiś pies ale muzyka sama mnie niesie. Jest to bardzo przyjemne i następnym razem na pewno bieg powtórzę ze słuchawkami na uszach. Musze tylko wymyślić jakiś sposób na smartphona żeby nie nieść go w ręce. Kieszeń się nie sprawdza bo ciągle mnie łączy ze znajomymi córci. A telefon od koleżanki o 6 rano w wakacje chyba nie jest mile widziany, zwłaszcza jeśli to pomyłka. 

Jutro mam zamiar znów powalczyć z Ewą a dziś może jeszcze przejadę się wieczorem na rowerze bo endomondo nie zaliczyło mi biegu do pomocy mierzonej kilometrami.


wtorek, 16 lipca 2013

Ewo wracam

Moją przygodę z odchudzaniem a co za tym idzie blogiem zaczęłam od płyty Ewy Chodakowskiej trening z gwiazdami. Później zaczęłam trochę chodzić, trochę jeździć na rowerze a przede wszystkim biegać.  Jednak co jakiś czas starałam się wrócić do Ewy próbując zmierzyć się ze skalpelem.

Niestety ciężko mi to szło, maksymalnie 20 min skalpela rozkładało mnie na łopatki. Dziś chcąc dać odpocząć moim nogom od biegu postanowiłam znów spotkać się z Ewą tym razem postawiłam na Killera. Bałam się, że rzucam się na za głęboką wodę jednak okazało się że udało mi się dotrwać do końca płyty.

Niesamowite, jestem z siebie dumna, mokra ale szczęśliwa.

niedziela, 14 lipca 2013

Kolejny cel osiągnięty


Satysfakcja z pokonywania kolejnych celów jest niedoopisania. Zmęczona z bolącymi łydkami ale szczęśliwa od razu się z wami dziele swoim sukcesem. Przebiegłam dziś pięć km. :) :) :)
Kolejny sukces na moim koncie jak tak dalej pójdzie kto wie może mi się uda pobiec w październiku w zawodach na 10 km. 
Ale to takie odległe marzenia, jeszcze nawet nie plany bo daleko mi do przebiegnięcia dziesiątki.
Jutro raczej odpoczynek bo moje nogi dziś mocno protestowały, zobaczymy. Na razie wracam na endomondo delektować się swoim sukcesem.
I jeszcze podsumowanie:
  • Dystans 5.48 km
  • Czas trwania 39m:33s
  • Średnia prękość 7:13 min/km
  • Max prędkość 7:10 min/km
  • Kalorie 503 kcal
  • Min wysokość 205 m
  • Max wysokość 233 m
  • Łącznie w górę 10 m
  • Łącznie w dół 0 m
  • Pogoda Przeważnie słonecznie

30 min biegu złamane

Biegacze wiedzą że pierwszym celem który początkujący biegacze starają się osiągnąć jest złamanie granicy 30 minut biegu. Na początku nie wiedziałam o tym jednak im więcej dowiadywałam się o bieganiu natrafiłam kilka razy na wyzwanie 30 minut,  jest na stronie o bieganiu nawet trening który ma zaczynających przygotować do ciągłego biegu przez 30 min.





Wczoraj wybiegłam aby sprawdzić mój nowy zegarek oraz endomondo.  Obrałam nową trasę włączyłam komórkę i do przodu. Po powrocie okazało się ze biegłam 38m:06s. Szczególnie się do tego nie przygotowywałam ale mimo to udało się. 
Następne wyzwanie 5 km. Trzymajcie kciuki.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Moja pierwsza trasa do biegania - zdjęcia

Oj żeby mi się tak chciało jak mi się nie chciało. Przez ostatni weekend totalnie się rozleniwiłam. Jednak jak zawsze w poniedziałek biorę się do roboty. Wczoraj miałam  w planie wieczorny bieg, niestety sprawy rodzinne pokrzyżowały mi plany.

Aby zrekompensować wczorajszy zastój postanowiłam pobiegać dziś rano. Oj łatwo postanowić trudniej zrobić. Najpierw walka ze samą sobą o to czy w ogóle wstać. Zwaliłam się z łóżka i doczołgałam się do łazienki gdzie wsunęłam na siebie dres i jeszcze śpiąc wyszłam na zewnątrz. Tam przywitał mnie rześki poranek.

Postanowiłam dziś wolniej rozbiegać się po przerwie. Złapałam wiec aparat i pobiegłam, moją pierwszą trasą do biegania.

Na drodze rześka mgła sprawiła ze zaczęłam pomału się budzić. Poranek był piękny.






Zbiegając z wału zauważyłam że będąc niżej (o dziwo bliżej rzeki) mgła zniknęła i ukazał mi się piękny wschód słońca. Temperatura idealna do biegania, poczłapałam więc chętnie do przodu.










I z powrotem, widoki super.









A po treningu jeszcze małe rozciąganie i chłodny prysznic. 



Cudowny początek dnia, polecam.

piątek, 5 lipca 2013

Shape

W czerwcu moją uwagę zwróciły czasopisma związane z aktywnością fizyczną, kupiłam chyba wszystko co było możliwe do kupienia. Po lekturze stwierdziłam ze szkoda moich pieniędzy na głupoty.  W każdej to samo. Postanowiłam więc omijać miejsca z prasą fit. W lipcu jak wiecie do miesięcznika Shape dołączona była płytka Ewy. Oczywiście nie mogłam jej nie nabyć. Nie można kupić płytki bez miesięcznika więc siłą rzeczy stałam się posiadaczką lipcowego numeru.


Już sama okładka rzuciła mnie na kolana. Błagam Britney Spears - to jakaś masakra.  Otwierając miesięcznik i wczytując się w treść tylko utwierdzałam się w fakcie że nigdy więcej. Jednak mniej więcej od połowy gazeta jakby nie ta. Fajne tematy, fajne ćwiczenia. No może nie jakieś powalające ale interesujące.

Odpakowując gazetę z folii niechcący roztargałam ją po tekturce usztywniającej mniej więcej w połowie dzieląc ją na dwie części. Na prawdę z czystym sercem pierwszą mogłabym wywalić od razu do kosza i zostawić sobie drugą.

Pierwszym artykułem który przykuł moją uwagę był tekst pt Maratończycy. Przeczytałam "jednym tchem".




Najbardziej zaskoczyła mnie opowieść bohaterki, która biega w maratonach z wagą 90 kg , czyli moją wagą. To niewiarygodne, że taki słoń jak ja mógłby zrobić coś tak wspaniałego. Przecież wiem jak się czuję po 4 km a tutaj biegnie się 10 razy tyle.





Kolejny trafiony dla mnie tekst to "biust się nosi". Co prawda wszystko to wiem, ale jest pewnie masa dziewczyn, które nie mają pojęcia o tym jak ważny jest stanik nie tylko podczas uprawiania sportu i jak go dobrać.




Rozśmieszył mnie stanik Triumpha na duży biust a rozmiarówka do D , no śmiech na sali. Buuu hahahaha. Widać że redaktor zna się na rzeczy hahahaha. Osobiście NIE POLECAM staników tej firmy. Marka dla marki a nie dla jakości.


Odpowiedni do dużych piersi jest stanik Panche, taki posiadam i podpisuje się pod nim dwoma rękami.



Znalazły się tu  również ćwiczenia na biust, szkoda że na piłce.




I ważny temat wody




Zainteresowały mnie również ćwiczenia na plaży, bardzo fajne, mój kręgosłup się z nich ucieszy.



Napiszcie co sądzicie o ostatnim numerze. Domyślam się że przez płytę spora grupa osób go ma.

czwartek, 4 lipca 2013

11,71 km za mną

Tak właśnie wczoraj pokonałam 11,71 km. Nie nie myślcie ze biegając, przebyłam je na rowerze ;)

Wczoraj w ramach odpoczynku po wtorkowym biegu postanowiłam sprawdzić nowy wymyślony przeze nie szlak do biegania. Wsiadłam na rower i w drogę a raczej ścieżkę, ponieważ szlak ten w 95 % wiedzie po drogach polnych. Wcześniej mniej więcej wytyczyłam go w Endomondo, miał mieć ok 5 km czyli mój kolejny cel w biegu.

Jechało się przyjemnie droga fajna do momentu kiedy moja droga skończyła się w pszenicy, zawróciła i pojechałam inną, ogólnie fajnie się jechało, żaby i inne odgłosy dodawały mi sił w nogach i sprawiały niesamowitą radość.  Jadąc tak dojechałam do miejscowości oddalonej od mojego domu o ok 5 km ( a gdzie powrót?).

Nie zniechęcałam się jednak, postanowiłam wytyczyć ścieżkę powrotną, przejechałam asfaltem ok 3 km i wjechałam znów w drogę polną, która wg mnie miała doprowadzić mnie do domu. Oczywiście tylko mi się tak wydawało, jadąc nią w pewnym monecie zorientowałam się ze jadę wzdłuż drogi asfaltowej którą przed chwilą przejechałam w kierunku zupełnie przeciwnym do zamierzonego.

Zawróciłam i tak próbowałam jeszcze dwa razy, za pierwszym wjechałam w trawy które były prawie tak wysokie jak ja, za drugim dojechałam do ogródka warzywnego (notabene można by się nieźle zaopatrzyć na obiad :)).

Zapadał zmrok a ja gdzieś w polach daleko od domu, zrezygnowałam i wróciłam do drogi asfaltowej którą (cały czas pod górkę) dojechałam do domu. Byłam padnięta aż chciało mi się wymiotować ale nie powiem żebym była zła. No chyba jedynie o to że miałam odpoczywać a moje uda biedne aż się trzęsły a dupsko odpadało.

Zastanawiam sie nad dzisiejszym treningiem ale chyba pozostanę przy ćwiczeniach w domu.

wtorek, 2 lipca 2013

Buty do biegania - Lidl

Wczoraj dostałam gazetkę z Lidla w której zobaczyłam bardzo fajne buty do biegania. Szkoda że za późno bo zostałoby mi w kieszeni 150 zł :(, oczywiście pod warunkiem że buciki pasowałyby na moją nogę. Jednak dla tych którzy jeszcze szukają, lub chcą zmienić swoje szuracze  wklejam zdjęcie butów. Może komuś sie przyda.







Ponadto lidl w ofercie dla biegaczy ma jeszcze kilka ciekawych rzeczy, mnie osobiście zainteresował strój i skarpetki.
Co o nich sądzicie?








 Nie tylko biegacze znajdą w Lidlu coś dla siebie. Można zobaczyć bardzo fają ofertę dla rowerzystów. Osobiście nie jestem fanką Lidla ale trudno nie zatrzymać się na takiej ofercie



Buty do biegania - zdjęcia

No nareszcie mi się udało zrobić zdjęcia moich nowych butów.

Buty firmy adidas - koszt 229 zł. Z tego co mówił Pan w sklepie nadają się do biegania po asfalcie, idealne do biegania po łąkach, wałach, ścieżkach polnych czyli tam gdzie biegam.

Niestety zakup tych butów, w ogóle butów do biegania to w Tarnowie droga przez mękę. Pomijając fakt, że trudno mi było zlokalizować odpowiedni sklep w którym ktoś mi pomoże. Jak już zdeterminowana postanowiłam kupić buty na własną rękę nie mogłam znaleźć nic dla siebie. Przymierzyłam chyba wszystkie buty do biegania różnych firm.

Zaczęłam od polecanych przez sprzedawce ASICS -ów które niemiłosiernie uwierały mnie w duży palec, potem przeleciałam przez adidasy, nike, w końcu wylądowałam w reebokach w miarę wygodnych jednak białych (ponadto były brzydkie)

Z łzami w oczach podążając z nimi do kasy zobaczyłam adidasy ze znaczkiem biegacza. Przymierzyłam i pasowały, były wygodne jak żadne dotąd i podobały mi się. Tak to stałam się posiadaczką pierwszych butów do biegania.

Oto i one przed biegiem.








Biegało się w nich dobrze, zupełnie inaczej niż do tej pory. Czy lepiej? Sama nie wiem w tamtych czułam dokładnie podłoże, czułam stopę, te sporo amortyzują i muszę skupiać się na stopie aby ćwiczyć bieganie ze śródstopia. Nie biegałam w nich w nocy wiec nie wiem czy boczne paski są odblaskowe, zdecydowanie zabrakło mi odblaskowej wstawki z tyłu buta (no ale baba zawsze się czegoś uczepi). Specjalistą nie jestem w temacie biegania więc fachowej opinii jaką spotykanie na stronach biegaczy wam nie wystawię. Na dzień dzisiejszy są ok.

I po treningu








Jak widać amortyzacja jest spora i czuć to w bucie podczas biegu, ponadto mają dodatkowy system amortyzujący piętę. Czy w moim przypadku konieczny? No nie wiem chyba jedynie ze względu na wage. Czy mogę buciki polecić? Okaże się za jakiś czas.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Bieg, jazda na rowerze - co jeszcze?

Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się zbyt aktywnie. Rano celowo nie wstałam żeby sobie pobiegać, stwierdziłam "a tam pobiegam wieczorem". Wiadomo każda wymówka jest dobra.
W pracy totalne rozluźnienie, nie wiem czy ciśnienie spadło, cały czas ziewałam.  Dzień zdecydowanie nie na trening. Po powrocie do domu musiałam jechać po bilet miesięczny, wiadomo nowy miesiąc nowe wydatki. Ale tym razem zamiast samochodem wzięłam stojący po domem rower i pojechałam po bilet prawie 5 km. Po powrocie tak się rozochociłam że po 6 minutowej rozgrzewce postanowiłam pobiegać wydłużając dotychczasową trasę.

Mój dzisiejszy bieg:
Rozgrzewka - 6,09 min
Bieg - 16,40 min (w tym szybki bieg 2 x po 50 m)
Rozciąganie 6,76min


Oj jestem z siebie bardzo zadowolona tym bardziej ze czułam ze jeszcze trochę bym z siebie wyciągnęła ale nie chciałam się przeforsować. A pomyśleć ze jeszcze niedawno nie mogłam przebiec 1,5 km